W końcu nie stoimy w wielkim miesicie i to bardzo dobrze. Niewielkie miasteczko Puerto Deseado umiejscowione jest w środku niczego, co ma swoje oczywiste walory. Brak zepsucia turystami, surowa okolica, niewielkie domki, kilka małych knajpek gdzie bez światła i z gitarą można się całkiem fajnie bawić, ale przede wszystkim zaskoczyła nas otaczająca nas przyroda. Liczne rzadkie gatunki ptaków, lwy morskie i pingwiny - to nas najbardziej urzekło podczas kilkudniowego wymuszonego trudną pogoda na morzu pobytu. Wrzucamy kilka fotek abyście się mogli rozmarzyć.