Rozpoczęliśmy w Szczecinie, po drodze był kanał Kiloński, dość łagodne morze Północne, Biskaje z wiatrem ze wschodu i ciepłe miasta Hiszpanii i Portugalii.
Pokonaliśmy 1690 Mm w 26 dni, robiąc po drodze 10 postojów.
Dziś chcielibyśmy podzielić się korespondencją z Babcią Basią z Krakowa (za jej zgodą). Bardzo nas jej maile urzekły i teraz wiemy, że dla takich chwil i dla takich fanek warto dzielić się naszymi przeżyciami z podróży.
80 zdjęć dokumentujących pierwszy etap wyprawy - "Dookoła Europy".
Zdjęcia zobaczysz przechodząc do Galerii.
20-10-2015 1615LT
Do Cascais pozostało 93Mm
Liczba delfinów które się pojawiły od wczoraj – nie do policzenia.
Do Porto, a właściwie do Marimy oddalonej o kilka kilometrów od tego miasta wchodzimy w poniedziałek po piątej nad ranem. Na szczęście jest odpowiednia ilość miejsca, więc bezproblemowo parkujemy i kładziemy się spać na całe 3 godzinki.
18-10-2015 1740LT
Do Porto pozostało 42 Nm
Liczba turystów na statku pasażerskim który właśnie nas mija – ok. 3 tysiące
Postój w Vigo nam się nieco przedłużył. Pewien wpływ na to mógł mieć fakt, że miasto nam się spodobało, ale z drugiej strony wczoraj wieczorem nad Vigo przewalał się jakiś front z dość porywistymi wiatrami, jak się łatwo domyślić prosto w dziób.
15-10-2015 1630LT
Do Vigo pozostało 92Mm
Od pięciu godzin znów na morzu. Jest pięknie. Dlaczego? Oto 7 powodów:
1. Świeci słoneczko
2. Nikt nie choruje
3. Nadal jest Coca Cola
4. W krótkim rękawku już udaje się wytrzymać na pokładzie
5. Pełny brzuszek po obiadku
6. Nie trzeba iść na uczelnię lub do pracy i to przez najbliższe dwa lata
7. Bo blachy z piekarnika nie walają się już po podłodze
14.10.2013 00:30LT
La Coruna - dzień postoju: 2
Ilość zjedzonych ośmiorniczek: 3
Ufff... postoje są ciężkie, cięższe niż Biskaje, trudno w tej chwili sklecić kilka słów, pewnie zrobię to na jakiejś kolejnej nocnej wachcie, póki co kilka zdjęć...
10.10.2015 1730 LT
Do La Coruny zostało 269Mm
Ilość wyprodukowanej dziś wody 130 litrów
Dziś ok. 4 rano minęliśmy północno-zachodni róg Francji, a właściwie całej Europy (pomijamy małe wysepki z Anglikami, Szkotami czy Irlandczykami). Teraz kurs już na południe. Tak naprawdę jesteśmy na prostej podejściowej do La Coruny w Hiszpanii, tyle że ta prosta ma 300 mil. Trochę się Biskajów obawialiśmy, a właściwie nadal się obawiamy... Prognoza niby wymarzona – wiatr wschodni (żeglarze wiedzą, że tutaj to prawie niemożliwe) taki do 20 węzłów. I tak faktycznie jest, płyniemy sobie lewym półwiatrem na gieni i grocie, prędkości od 5 do 7 węzłów. Niestety we znaki daje się fala, mająca pewnie ze 2 metry. Łajbą trochę rzuca, trochę chyli na zawietrzną, taka mała pralka. Nie wszyscy czują się komfortowo, ale nie będę kablował. Do tego jeśli cokolwiek miało szansę wypaść, to wypadło. Czasem się rozlało, czasem potłukło. Hitem było otworzenie się piekarnika i lot przez mesę blach, tortownic, kratek itd. Jak to Grześ stwierdził, przynajmniej mniej rzeczy do wożenia.
2015-10-07 1120LT
Do wypłynięcia zostało ok. 24 godziny
Kolejny port - chyba w Hiszpanii
Stoimy w Le Havre już prawie półtora doby, na zewnątrz przeraźliwie duje wiatr, tak z 30-35 węzłów, oczywiście zachodni, więc jeśli chodzi o wyjście to co najwyżej na miasto.
Dodatkowo na podejściu przy tankowaniu paliwa do zbiornika rozchodowego okazało się że jest w nim woda. Szybka wymiana filtrów, spuszczenie zanieczyszczonego paliwa (do karnistra, nie morza) i zorganizowanie na wodzie bańki świeżutkiej ropy (a co, to też potrafimy) uchroniło nas od poważniejszych awarii. Szkoda tylko że w porcie oprócz typowych uciech jest też trochę pracy. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.
2015-10-04 1645 LT
Po lewej mijamy Dunkierkę
Do następnego portu zostało… jeszcze nie wiemy jaki będzie następny port
Do Ostendy wpływamy w sobotę po południu, świeci ciepłe słońce, już w basenach portowych można pokusić się o koszulkę z krótkim rękawkiem. Cumujemy w basenie królewskim, w samym centrum miasta, do pięknych drewnianych pływających pomostów. Faktycznie okolica królewska, wszystko na kody, wszystko dodatkowo płatne, nawet niewielki kosz na śmieci można otworzyć dopiero po wrzuceniu 50 centów… ach ta cywilizacja.
03.10.2015 0420LT
Gdzieś w okolicach Rotterdamu
Do Ostendy zostało 56Mm
Ilość Ptasiego Mleczka w pudełku na wachcie – 6 szt.
W Den Helder staliśmy niewiele ponad dobę, dokładnie tyle ile lokalny spawacz potrzebował na naprawę mocowania alternatora. Zrobił to solidnie, więc powinno być dobrze. W tym czasie zajęliśmy się głównie łódką. Nic już nie leży pod nogami, odkurzacz znalazł swoje nowe miejsce, w kuchni też coraz mniej rzeczy lata na fali, a w bosmance da się zrobić nawet jeden krok do przodu. Dziewczyny poddały siebie i łódkę zabiegom kosmetycznym więc pachniało pod i na pokładzie. Dokonaliśmy także drobnych zakupów w lokalnym sklepie żeglarskim – jakieś linki, zaworek zwrotny i inne techniczne rzeczy, które potem, leżąc gdzieś na silniku montuje Marcin.
Do Kilonii dopływamy w słońcu i przy słabym wietrze, czyli na motorku. Kręcimy się przed śluzą do kanału Kilońskiego. Trudno się dogadać z tymi Niemcami, co ich zapytam o której otworzą śluzę to mi odpowiadają: "Ja, ja, czekajcie na otwarcie, poinformujemy Cię". Po trzeciej takiej próbie i co najmniej godzinie kręcenia kółek stajemy do nabrzeża tuż obok. I tym sposobem nie planując zaliczamy nasz pierwszy port w podróży. To nic, że na keję wyszli nieliczni, i to wyłącznie w celu założenia cum.
Pożegnanie na Wałach Chrobrego wprawiło mnie w dziwny nastrój. Z jednej
strony cieszyłem się, że po miesiącach ciężkiej pracy nareszcie
płyniemy. Był też jednak jaki trudny do zdefiniowania lęk przed
nieznanym. Przecież to dwa lata, daleko od domu. Tak, wiem że tego
chciałem, ale niepokój jaki jednak był.
Czytaj więcej: Gdzieś za przylądkiem Wittow, do Kilonii zostało 111Mm