10.10.2015 1730 LT
Do La Coruny zostało 269Mm
Ilość wyprodukowanej dziś wody 130 litrów
Dziś ok. 4 rano minęliśmy północno-zachodni róg Francji, a właściwie całej Europy (pomijamy małe wysepki z Anglikami, Szkotami czy Irlandczykami). Teraz kurs już na południe. Tak naprawdę jesteśmy na prostej podejściowej do La Coruny w Hiszpanii, tyle że ta prosta ma 300 mil. Trochę się Biskajów obawialiśmy, a właściwie nadal się obawiamy... Prognoza niby wymarzona – wiatr wschodni (żeglarze wiedzą, że tutaj to prawie niemożliwe) taki do 20 węzłów. I tak faktycznie jest, płyniemy sobie lewym półwiatrem na gieni i grocie, prędkości od 5 do 7 węzłów. Niestety we znaki daje się fala, mająca pewnie ze 2 metry. Łajbą trochę rzuca, trochę chyli na zawietrzną, taka mała pralka. Nie wszyscy czują się komfortowo, ale nie będę kablował. Do tego jeśli cokolwiek miało szansę wypaść, to wypadło. Czasem się rozlało, czasem potłukło. Hitem było otworzenie się piekarnika i lot przez mesę blach, tortownic, kratek itd. Jak to Grześ stwierdził, przynajmniej mniej rzeczy do wożenia.
Wczoraj w nocy usłyszeliśmy na UKF-ce: Mayday, Mayday. Jakaś Francuzka chyba rodzina wzywała panicznie pomocy. Wiele razy już słyszałem te słowa na morzu, ale po raz pierwszy w ich głosie dało się wyraźnie słyszeć strach. W tle piski dzieci, zmieniający się rozmówcy, chaos w komunikacji. Nasz francuski nie pozwalał na zrozumienie przekazu, na szczęście rozmowę natychmiast podjęła francuska straż przybrzeżna, mamy nadzieję że nic się im nie stało.
Wczoraj też po raz pierwszy odpaliliśmy naszą odsalarkę. Produkcja wody ruszyła na dobre, bo przy tylu Paniach na pokładzie (co w sposób naturalny zwiększa zużycie wody także Panów, wszak trzeba się prezentować) + stos garów do mycia daje w sumie kosmiczne zużycie wody. O dziwo wszystko działa. Dziś też wycisnęliśmy z niej 130 litrów.
Inną atrakcją było poranne stado delfinów, pierwsze w tej podróży, na pewno nie ostatnie, ale część z nas widziała je po raz pierwszy.
Siedzę na swojej wachcie na schodach i klepię te słowa, obok Natalia próbuje przysnąć na siedzonku oparta o Alicję która uczy się Hiszpańskiego. To dobrze, bo może w La Corunie znów trzeba będzie szukać płaskownika z nierdzewki.
Z pola bitwy (morza grozy) nadaje szeregowy Bolo