02.12.2015 2250LT
Do Recife pozostało 664 Mm
Do równika pozostało: hm…, równik już za nami
Dzisiejsza relacja będzie poświęcona jednemu wydarzeniu, przekroczeniu równika. Wydarzyło to się 2 grudnia 2015 o godzinie 17:38:35UTC na długości 26st. 44.323W. Tyle z formalnego punktu widzenia.
Napięcie związane z przekroczeniem równika panowało już od wczoraj. Postanowiliśmy zrobić tradycyjny równikowy chrzest morski, tym bardziej, że wszyscy z nas przekraczali równik po raz pierwszy.
Tuż przed zebraliśmy się w kokpicie i nawigacyjnej i patrzyliśmy na wielkie cyferki opisujące pozycję Wassyla na ploterze. Ostatnie metry przed wspólnie już odliczaliśmy. Ile radości daje zmieniająca się literka N (North) na S (South).
Dwadzieścia minut później, diabeł Marcin wygonił wszystkich neofitów na pokład. Aby dostąpić zaszczytu nadania przez Neptuna nowego równikowego imienia należało uprzednio dostać pozytywne badania lekarskie u doktor Ali (i trzeba przyznać że nie jest przekupna), następnie posłuchać u wróżbity Bola co Cię czeka w najbliższej przyszłości, potem pożywić się smaczną kanapeczką i zdrową popitką (aby pokrzepić organizm), a na koniec pocałować kolano Neptuna (dopiero co operowane) i otrzymać imię równikowe.
Kanapeczki były znośne, zawierały chyba wszystkie możliwe ostre przyprawy, napój zaś miał pewnie z 60%, ja w takim roztworze smaków już nie rozpoznaje.
Generalnie bawiliśmy się dobrze stojąc w dryfie i musimy przyznać, że z tego powodu równik przekroczyliśmy aż trzy razy, bo w dryfie z powrotem zniosło nas na półkulę północną.
Może przekroczenie równika to nie jest jakiś wyczyn, ale dzień jakże inny od innych przysporzył wiele radości. Fajnie tu jest…
Z jeszcze pomalowanymi oczyma nadawał Bolo
PS. Zdjęcia słabej jakości bo przesyłane przez satelitę.