10.01.2016 1400LT
Do Montevideo pozostało 338Mm
Ilość jaj zużytych do coniedzielnej jajecznicy: 20
Właśnie zapytałem Natalię, czy by nie napisała relacji. Ale o czym? – pyta, przecież nic się nie dzieje… więc postanowiłem, że napisze o chwilach w którym nic się nie dzieje...
Nic się nie dzieje… na wachcie siedzimy w nawigacyjnej i wpatrujemy się w monitor plotera. Po jego lewej stronie mamy radar ustawiony na zakres 4Mm, służy głównie do wyłapywania ryboli, bo ci nigdy nie mają AISa. Po prawej stronie jest mapa z wyznaczoną trasą i naniesionymi statkami. Tych jest całkiem sporo, oczywiście jak na standardy oceaniczne, bo na każdej wachcie miniemy się z kilkoma. Co piętnaście minut głowa nad suwklapę i rozglądanie się dookoła, a tam tylko czasem przeleci ptaszysko…
Nic się nie dzieje… popijam drobnymi łyczkami colę z kubeczka termicznego… człowiek by coś jeszcze schrupał, ale te lepsze słodycze już dawno wyjedzone, a na te prostsze, głównie herbatniki jakoś nie mam ochoty. Nawet mały słoik nutelli kupiony ze trzy tygodnie temu jeszcze nie świeci pustkami.
Nic się nie dzieje… namawiamy Artura na partyjkę Rumikub’a, Prosta ale przyjemna gra z kostkami, przypominająca trochę remika. Raz wygrywam ja a raz Natalia, ale Artur niezrażony porażkami walczy.
Nic się nie dzieje… Alicja wymyśliła, że zrobi ciasteczka. Pomysłów z czego je zrobić zrodziło się od razu sto, nawet przejrzeliśmy cztery książki kucharskie. Gdy zabierała się do roboty i otworzyła szafki w których są półprodukty, te zaatakowały ją na przechyle wylatując na podłogę. Za mocno buja… i po ciasteczkach… może innym razem.
Nic się nie dzieje… leżymy więc w koi i oglądamy kolejny film. Właśnie wykończyliśmy się przy Grze o Tron, kończąc ostatni piąty sezon. Prawie wszyscy bohaterowie zginęli, a my martwimy się, co będziemy teraz oglądać, chyba Balladę o Januszku…
Nic się nie dzieje… więc jest czas aby napisać właśnie tą relację…
Z nawigacyjnej, w której właśnie nic się nie dzieje nadawał Bolo