Mar del Plata jest dla Argentyny tym czym dla nas są Międzyzdroje czy Sopot, tylko że dziesięć razy większe. Latem przyjeżdża tu półtora miliona turystów, którzy leżą na plażach, wcinają wołowinę, kupują popcorn, odwiedzają sklepiki z pamiątkami i kupują muszelki w małej butelce.
Nasz postój, bardziej jako konieczność schronienia przed przeciwnym wiatrem był krótki - 2 doby, więc fotek niewiele, bo i co tu fotografować... kilka zdjęć z plaży, z portu rybackiego, pierwsze lwy morskie i wizyta w cyrku który rozłożył się tu ż przy marinie - miłego oglądania.