A tytułowym wróbelkiem jest Marcin. Nie wiem skąd wpadło mi to skojarzenie, pewnie z nikąd, a może to jeszcze wpływ kilku łyków pisko z przed kilku dni... ale do rzeczy. Marcin przez pierwsze dni postoju w Puerto Montt postanowił pozwiedzać to miejsce od innej strony... czyli od d... strony (ale brzydko to rozszyfrowałeś / rozszyfrowałaś - chodzi mi, że od dołu strony). W tym celu zaglądał do napotkanych piwnic, studzienek kanalizacyjnych, podziemnych korytarzy. Przyświecał sobie latarką, macał co napotkał, babrał się w błocie, kopał małe dołki i coś tam majstrował. Jak to Marcin, po sobie zostawił porządek. Efekty tych jego eksploracji na poniżyszych zdjęciach:
Bolo
PS. Wszystkie miłośniczki Marcina - nie martwcie się, jak już wyszło słonko to i Marcin wróćił na powierzchnię aby podziwiać ten drugi, piękniejszy Świat.