Przez kilka ostatnich dni, siedząc na niewielkim drewnianym stołku, Grześ poddawał się niezwykle bolesnemu zabiegowi tradycyjnego markeskigo tatuowania. Za pomocą niewielkigo młoteczka oraz drewnianej igły wyknanej z najtwardszego tutejszego drzewa zwanego Kado-Huka,ostatni żyjący tradycyjny lokalny tatuażysta Kauhou naniósł niepowtarzalny wzór nawiązujący do boga Tiki oraz otaczającej wulkaniczne wzgórza przyrody. To się nazywa pamiątka z podróży...
Grześ jeszcze żyje, a efekty pracy na poniższych zdjęciach: