Do wyspy Św. Heleny pozostało nam 850 mil. Powinniśmy dopłynąć za jakiś tydzień. Niestety ostatnia prognoza pogody wskazuje, że może nadejść okres cisz, z wiatrem poniżej 10 węzłów. Wtedy podroż na pewno nieco nam się wydłuży.
Z istotniejszych wiadomości z pokładu Wassyla, warto odnotować, że przedwczoraj minęliśmy aż dwa statki, które było widać gołym okiem. Natomiast dzisiaj mieliśmy branie na wędkę, lecz tym razem to ryba wyszła z walki zwycięsko. Prawdopodobnie był to dość duży tuńczyk, choć na pewno nie byłby rekordowy.
Pozostając w tematyce wędkarskiej, na Wassylu trwa właśnie współzawodnictwo miedzy dwiema przynętami o miano tej najskuteczniejszej. Polega to na tym, ze każda z nich jest używana na przemian i trałowana przez cały dzien. Na tym etapie prowadzi Zośka. Ma na koncie 1,5 punktu , tj. tuńczyka 14 kg i jedno branie, niestety bez wyciągnięcia ryby (to liczę za pól punktu). Druga z przynęt to Robson. Niestety na razie bez punktów. Weteran połowów. Na swoim koncie ma wiele gatunków ryb atlantyckich i pacyficznych. Ostatnio w walce stracił jedno oko, co może tymczasowo usprawiedliwiać jego słabszą dyspozycję. Jutro od rana dostanie swoja szanse na wyrównanie.
Wiatr powoli słabnie. Wygląda na to, ze prognoza się niestety sprawdza. Idę wałczyć o prędkość.
Z Wassyla nadawał Marcin