W porównaniu z resztą załogi, doświadczenie mam raczej skromne… może dlatego że mam tak daleko do morza. Ale skoro w Krakowie mamy największy festiwal muzyki szantowej to mamy też książki o żeglarskich przygodach w których zaczytywałam się w szkolnych latach. To wtedy postanowiłam przekonać się na własnej skórze jak to jest przeżyć sztorm, zmagać się z nocnymi wachtami, być zalewana przez morskie fale... więc pojechałam na Mazury :)
Uczestniczyłam tam w kilku obozach i zdobyłam pierwszy patent żeglarski (żeglarza). Ale że fale mazurskie mnie nie zalewały, nocami staliśmy w porcie, a sztormy przeczekaliśmy w szuwarach trzeba było zrobić kolejny krok... popłynąć na morze, najlepiej na żaglowcu. To marzenie spełniło się szybciej niż się spodziewałam, dokładnie na XVIII edycji Szkoły pod Żaglami, na pokładzie Pogorii (2010). Spędziłam cały miesiąc na Morzu Śródziemnym, poznałam mnóstwo ciekawych miejsc i niezłą paczkę wspaniałych ludzi. To mnie chyba odmieniło. Od tamtej pory żeglowanie stało się dla mnie największą pasją, nie było już mowy o wakacjach spędzonych inaczej niż pod żaglami. Dość szybko "tylko wakacje na morzu" przestały wystarczać, więc teraz staram się żeglować w każdej wolnej chwili…
Posiadam już patent sternika morskiego a na koncie wiele rejsów na różnych jednostkach i kilkanaście tysięcy mil za rufą. A Wasssyl? To dalszy ciąg morskiej przygody, sposób na połączenie pasji do podróży, realizacji wyzwań oraz potrzeby przebywania na morzu.