Jak wielu zaczynałem od optymistów, cadetów, cariny... a potem przyszedł czas na coś większego - Pogorię. I co tu dużo mówić, zakochałem się w żaglach. W rejsie szukam szumu fal, dzięków wiatru gwiżdżącego na wantach, obrazów zachodzącego słońca, godzin spędzonych za sterem... ale pitu, pitu wam tu wciskam. Mam nadzieję, że się nie nabraliście. Tak naprawdę zakochałem się w atmosferze jaka panuje podczas rejsu, a tą zapewnia wyłącznie fajna załoga. Więc już nie żartując lubię pływać bo lubię poznawać ludzi. Fascynuje mnie także w czasie rejsu ta izolacja od dnia codziennego. Na łódce są też inne wyzwania, inne strapienia i inne radości. To jest po prostu inna forma bytu...
Dlaczego rejs dookoła Świata? Bo tak... a tak poważniej i bardziej filozoficznie doszedłem do przekonania, że w naszym coraz bardziej cywilizowanym Świecie ludzie żyją tylko po to żeby przeżyć. Jedni do pierwszego, inni do momentu aż spłacą kredyty, jeszcze inni aż się od czegoś uwolnią. I ja właśnie chcę się tymczasowo uwolnić od takiego zabieganego codziennego życia. Uważam, że trzeba cieszyć się życiem i robić w nim coś, co pozwoli patrzeć z radością w przeszłość i nadzieją w przyszłość. Mam nadzieję, że ta wyprawa dostarczy mi właśnie takich wrażeń.
Od dawna przy okazji dzielenia się marzeniami żeglarskimi powtarzałem, że ja chcę popłynąć na Wyspę Wielkanocną. Dlaczego? - pytali wszyscy - nie lepiej Karaiby, Horn, Malediwy? Ale moje wyjaśnienie jest proste: wyspa Wielkanocna, bo ona znajduje się tak daleko, że tam popłynąć można tylko w rejsie dookoła Świata. Zatem planując tą wyprawę wiedziałem, że tam na pewno popłyniemy, abym zrealizował właśnie to szczególne marzenie.
Coś o mnie: