03.10.2016
Dziś wczesnym rankiem po ponad dwóch tygodniach postoju ruszamy dalej. Na pobliską wyspę Moorea, do miejscowości Vaiare, gdzie znajduje się jedyna na wyspie marina. Przelot znów nie należał do najtrudniejszych, zeszło nam niecałe trzy godziny motorowania, bo wiatr zupełnie ucichł. Przed wejściem do laguny wywołuje port Vaiare przez radio i proszę o pozwolenie na wpłynięcie do środka i do mariny. Jegomość po drugiej stronie fali nośnej informuje mnie jednak, że w marinie nie ma miejsc, że trzeba było je rezerwować wcześniej i ogólnie zniechęca do odwiedzin tego miejsca.
Czuję ciśnienie, dosłownie i w przenośni. Te dosłowne to ciśnienie słupa wody wywierane na moje ciało podczas codziennego nurkowania. Otóż z Marcinem i Natalią chodzimy na kurs Open Water Diver. Jeszcze niedawno byłem pierwszą osobą która twierdziła, że żadne papierki nurkowe mi są nie potrzebne, bo robię to okazjonalnie i tylko od czasu do czasu. Ale kilkukrotnie już okazało się, że bez patentu traktują mnie jako absolutnego nowicjusza i szkolą od zera (i słusznie – safety first). Do tego nurkowanie bez certyfikatu to nurkowanie niezbyt głębokie, przy jakiejś „grzecznej” rafie bo gdzie indziej (czyli tam gdzie ciekawiej) to danger i trzeba okazać certyfikat. Do tego nurkowanie dla tych posiadających plastikowy dokument jest też tańsze.
Raju nie ma… jestem tym atolem rozczarowany. Dwie główne tutejsze miejscowości są oddalone od siebie o dwanaście kilometrów, więc trzeba raczej łapać stopa niż spacerować w ostrym słońcu. Główna droga przez miejscowość Tiputa przypomina nasze drogi po ostrej zimie, dziureczka na dziureczce, a jej brzegi mocno postrzępione. Okoliczne domki są dość rzadko rozmieszczone i ukrywają się w jakiś krzaczorach i zaroślach, bo ciężko otaczającą ich zieleń określić jako pielęgnowaną. Same domy też wyglądają jak by miesiąc temu przeszedł huragan – dookoła nich bałagan, a chata często trzymana jest przez liny przerzucone przez dach i dociążone na krańcach workiem z piaskiem. Podsumowując jest tu jakiś bajzel, zero dbania o ogóły i szczegóły, zero finezji i polotu.
Przypłynęliśmy do największej chyba „dziury” w okolicy. I to celowo. Po pobycie na Taravai lubimy odwiedzać dzikie, ciekawe i dość odludne miejsca. Na naszą „dziurę” składa się kilka domków zbudowanych z żerdzi otoczonych plecionymi liśćmi palmowymi które chyba w sezonie robią za pensjonacik, niewielka restauracja z otwartą salą dla gości zbudowaną na palach nad wodą, kilka wiat i komórek w której trzymane są stare sprzęty rybackie, kilka świń, z dziesięć psów i sześć osób zamieszkujących ten teren. I do tej „dziury” przypłynęło właśnie sześć jachtów, więc chyba coś magicznego w tym miejscu musi być. Wcale nie naginając statystyki można wywnioskować, że więcej tutaj żeglarzy niż mieszkańców.
31.08.2016
Jakoś nie możemy uciec od pereł. Wczoraj rozmawiałem z Fernando, lokalnym sympatycznym gościem u którego zaopatrujemy się w bagietki, hurtowe ilości wody i internet, i zapytałem o możliwość odwiedzenia jednej z farm pereł. On wykonał jakiś telefon i skierował nas do mieszkającego prawie na końcu wsi niejakiego John’a. Ten z kolei, gdy zobaczył nas dziś rano od razu wyciągnął pokaźny zestaw perłowych kuleczek i rozłożył je na stole. Niesamowici są Ci Polinezyjczycy – przed nami turla się niezła kasa, a gość nas zostawia samych mówiąc, aby na koniec jak już sobie coś wybierzemy podejść do niego i uregulować należność. Nikt by się tych kuleczek przecież nie doliczył, a jak mawia przysłowie okazja czyni złodzieja. Ale w takiej sytuacji człowiek, a przynajmniej ja czuje się tak niesamowicie, że obcy bądź co bądź ma takie zaufanie, że zrobię wszystko aby nic nie kombinować, aby właśnie dowieść, że tak może, powinno być. Znów wybieramy sobie po kilka perełek, tym bardziej, że po raz pierwszy ceny są przyzwoite. Idziemy na koniec zapłacić, ale okazuje się, że John nie ma wydać. Co robi? „Zapłacicie mi jutro, będę o siódmej trzydzieści po bagietki to podejdźcie i zapłaćcie” – mówi. Kocham tych ludzi…
Przeloty pomiędzy atolami Tuamotu nie przekraczają zazwyczaj stu mil morskich. Dokładnie tyle drogi mamy do Manihi. Tam Alicja po prawie roku podróży z nami wsiądzie do samolotu linii Air Tahiti a potem Air France i poleci do domu. Wraca do Polski, gdyż musi kontynuować przerwane studia z zakresu weterynarii, choć w jej oczach widzę, że wcale nie ma na to ochoty.
Żegluga jest nad wyraz spokojna, nawet fale niezbyt często wchodzą na pokład. Większość swojej nocnej wachty spędzam więc na zewnątrz, znów obserwując mocno rozświetlone blaskiem gwiazd niebo, to mi się chyba nigdy nie znudzi.
Dlaczego wakacje? Chyba dlatego że przystaneliśmy na dłużej a większość dnia spędzaliśmy na przyjemnościach. Lody w Pink Place, cała seria nurkowań w tym z rekinami, oraz leżenie do góry brzuchem. W końcu w Polsce ostatni tydzień wakacji, czemu też nie u nas. A jak one wyglądały - spójrzcie na zdjęcia.
Do przesmyku umożliwiającego wpłynięcie do atolu dopływamy tuż po południu. Warunki na podejściu powinny być dobre, a prąd sprzyjający – tak przynajmniej wynika z teorii i tablic pływów, tak też jest i w praktyce. Z niewielkim prądem szybko dostajemy się do środka i cumujemy do długiego betonowego pirsu który zwieńczony jest keją dla niewielkich statków dostawczych.
Znów jest okropnie gorąco, więc pierwszy spacer do miasteczka zakończył się niepowodzeniem i szybkim powrotem na jacht oraz schowaniem się pod pokładem w cieniu. Leżę twarzą tuż obok niewielkiego wentylatora który daje jakąś namiastkę chłodu, chodź najchętniej to bym się teraz schował do lodówki.
To tutaj w 1947 swoją wyprawę zakończyła tratwa Kon Tiki z Thorem Heyerdhal'em. Dziś mieszka tu 150 osób ceniących sobie ciszę, spokój i bezpieczeństwo. A co my znaleźliśmy na tym dość rzadko odwiedzanym przez żeglarzy atolu? Zobaczcie sami na naszych zdjęciach.
13.08.2016
Atole Tuamotu to takie jakby obwarzanki. Mają najczęściej kształt owalu a w środku wypełnione są wodą tworząc wewnętrzną lagunę. Sam ląd dookoła niej jest zazwyczaj niezwykle cienki, ma nie więcej niż kilkaset metrów szerokości. Do tego poprzecinany jest czasem płytką rafą dzieląc całość na dziesiątki mniejszych podłużnych wysp. Niektóre z atoli posiadają jedno, rzadziej dwa wejścia, na tyle duże że możliwe jest wpłynięcie jachtem do środka. Są dość wąskie, płytkie i do tego bardzo trudne nawigacyjnie ze względu na bardzo silne prądy przy wejściu.
Do Raroia pozostało 208Mm
Temperatura na zewnątrz +34 stopnie
Temperatura odczuwalna chyba ze sto stopni
06.08.2016
Ruszając w morze z Nuku-Hivy nie wiedziałem jeszcze dokładnie dokąd popłyniemy. Opracowałem dwie koncepcje - pierwsza prowadziła na odległe o ponad czterysta mil wyspy archipelagu Tuamotu, a dokładniej na Raroię, pierwszy z atoli który planujemy odwiedzić. Obawiam się jednak dość silnych wiatrów z kierunku SE które mają wiać przez kilka dni. Wprawdzie dwadzieścia kilka węzłów wiatru nie stanowi dla nas problemu, żegluga trochę mokra i trochę kolebiąca ale szybka i bezpieczna. Bardziej się obawiam, że dość ostry kierunek wiatru może nas za bardzo zepchnąć na zachód i nie trafimy w pierwsze z zaplanowanych atoli, a wrócić na nie później pod wiatr, prąd i fale byłoby już praktycznie niemożliwe.
Druga koncepcja zakłada odpalenie silnika, wybranie żagli na blachę i przeskoczenie ostro pod wiatr na pobliską wyspę Ua-Pou, a tam w jednej z zatoczek przeczekanie co najmniej dwóch dni aż wiatr wykręci bardziej na wschodni. Tylko czy jesteśmy w stanie pójść tak ostro pod wiatr? Jak duża będzie fala? To dopiero się okaże gdy wypłyniemy zza wyspy którą spokojnie teraz okrążamy od zachodu.
Po kilku tygodniach opuszczamy Markizy aby udać się na rajskie atole Tuamotu.
Markizy, zupełnie odmienne od wysp Gambier czy Puka Puka zrobiły na nas ogromne wrażenie. Są to wyspy spektakularne, wystrzelają wprost z oceanu pionowymi strzelistymi wulkanicznymi górami. Najmłodsze pod względem geologicznym, nie wykształciły jeszcze rozbudowanej bariery raf koralowych, nad czym najbardziej ubolewał Marcin. Mimo to zapamiętale oddawał się swoim dwóm nowym namiętnościom: polowaniu na rybki z kuszą oraz hodowli własnych skrzeli.
Wspomnienie tych pięknych wysp pozostanie z nami długo a szczególnie wyraziste obrazy warto i przed Wami odmalować.
Czytaj więcej: Natalia podsumowuje naszą wizytę na Markizach
Trochę już wody w naszych kranach upłynęło odkąd opuściliśmy Chile i wody Patagonii. Jeśli chcesz sobie odświeżyć co tam przeżyliśmy i zobaczyliśmy zapraszamy do lektury czasopisma Magazyn Wiatr.
Zobacz:
Idzie sobie człowiek w niedzielę po mszy do sklepu po małą buteleczkę coli aż tu nagle:
Dokonało się. Książka opisująca wyprawę Wassylem dookoła Świata (oczyma Wojtka) jest już dostępna. Chcę kupić książkę!
"7 kontynentów 4 oceany czyli najdłuższą drogą dookoła Świata" to projekt grupy przyjaciół, którzy postanowili oderwać się od cywilizacji i opłynąć jachtem Świat.
Przez 3 lata ich domem będzie niewielki, 14 metrowy stalowy jacht "Wassyl", ich strawą owsianka i złowione ryby, a głównym wyzwaniem opłynięcie Hornu, odwiedzenie lodowców Patagonii i Grenlandii, odkrycie nowych wysp Pacyfiku oraz opanowanie chaosu w Azji.
Jeden jacht, jedna załoga i jeden cel - zrealizować swoje marzenia.
Wyprawa "7 kontynentów 4 oceany czyli najdłuższą drogą dookoła Świata" jachtem Wassyl rozpoczęła się 26 września 2015 roku i trwała do 7 czerwca 2018 roku. Portem początkowym i końcowym wyprawy było miasto Szczecin.
Zobacz mariny i kotwicowiska które odwiedziliśmy (wesailors.com):
Indonezja: Kupang, Naikliu, Wini, Kedelang, Wodong, Batu Boga East, Labuan Bajo, Gili Lawa Laut, Labuan Gili Banta, Gili Gede, Medana Bay, Amad Bay, Lovina, Kumai, Belitung.
Papua Nowa Gwinea: Alotau, Waga Waga, Kana Kopi Bay.
Vanuatu: Port Vila, Pula Iwa Reef, Londot Bay, Ratua Island, Luganville.
Fidżi: Suva, Muscet Cove, Port Denarau, Vuda Marina.
Tonga: Nuku Alofa, Pangaimotu, Ha'avefa Island, Uiha Island, Uoleva Island, Lifuka Island, Vakaeitu Island, Port Maurelle, Neiafu, Swallow Cave, Mariners Cave.
Niue: Beveridge Reef, Alofi.
Cook Islans: Rarotonga, Aitutaki, Palmerston.
Polinezja Frnacuska - Gambier: Rikitea, Taravai Bay, Baie Onemea, Totetegie, Aukena | Markizy: Omoa, Hanavave, Atuona, Vaitahu, Hapatoni, Anse Ivaiva Iti, Hane, Vaipaee, Taiohae, Hakaui, Taipivai, Hatiheu | Tuamotu: Puka Puka, Raroia, Makemo, Fakarava / Rotoava, Manihi, Manihi Lagoon, Toau, Apataki, Rangiroa / Tiputa, Tikehau, Tikehau Resort, Wyspy Towarzystwa: Tahiti / Papeete, Moorea / Vaiare, Moorea / Cooks Bay, Moorea / Opunohu Bay, Huahine / Motu Murimahora, Huahine / Fare, Huahine / Bourayne Bay, Huahine / Avea Bay, Raiatea / Uturoa, Raiatea / Baie Faaroa, Raiatea / Baie Opoa, Raiatea / Motu Naonao, Raiatea / Tairineneva, Raiatea / Canerage, Tahaa / Baie Apu, Tahaa / Baie Tapuamu, Tahaa / Haamene, Tahaa / Patio, Bora Bora / Vaitape, Bora Bora / Toopua S, Bora Bora / Toopua SW, Bora Bora / Bloody Marys.
Chile: Puerto Williams, Cabo de Hornos, Caleta Olla, Caleta Boulier, Seno Pia, Caleta Voiler, Caleta Silva, Caleta Beaubassin, Bahia Borja, Caleta Campamento, Puerto Angosto, Bahia Fortuna, Caleta Bernard, Caleta Damien, Caleta Parry, Pio XI Glacier, Caleta Grau, Puerto Eden, Caleta Yvone, Caleta Sepulcro, Puerto Aguirre, Puerto Melinka, Marina Quinched, Puerto Montt, Valdivia, Robinson Crusoe Island, Easter Island
Argentyna: Buenos Aires, Mar de Plata, Puerto Madryn, Puerto Deseado, Ushuaia
Urugwaj: Montevideo
Brazylia: Recife, Salvador de Bahia, Vitoria, Rio de Janeiro, Charitas
Republika Zielonego Przylądka: Mindelo, Praia
Wyspy Kanaryjskie: Las Palmas, Puerto Rico, Santa Cruz , Bahia de Abona , San Sebastian
Francja: Le Havre
Belgia: Ostenda
Holandia: Den Helder
Polska: SCZECIN